Speedball (narkotyk) Woreczki z płynną heroiną. Chlorowodorek kokainy w proszku. Speedball ( narkotyk) – mieszanka lub zestaw dwóch substancji narkotycznych, z których jedna pobudza centralny układ nerwowy, a druga ( opioid) działa depresyjnie, stosowane jednocześnie. Praktyka, która pojawiła się w środowisku narkomanów w latach 30.Znaczenie w Miłość szczęśliwa. Co znaczy: Wiem,wiem s± upadki i wzloty, dziewczyny to najmocniejszy. Wiemwiem s± upadki i wzloty co to jest Filmy o narkotykach to często mocne dramaty warte obejrzenia. To kino, które dotyka problemu narkotykowego uzależnienia. Przedstawiamy listę najlepszych produkcji tego typu.
Letnie miesiące, wiadomo, czas odpoczynku i zabawy. To też czas, w którym serwisy informacyjne obrabiają sezon ogórkowy, a instytucje publiczne i organizacje pozarządowe rozpoczynają kampanie uwrażliwiające na różne kilku lat w zagranicznych mediach coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące przemocy seksualnej na festiwalach muzycznych. Jednym z najbardziej głośnych spraw była sprawa szwedzkiego festiwalu We Are Sthlm w 2016 roku, kiedy to kobiety uczestniczące w wydarzeniu zgłosiły kilkadziesiąt przypadków napaści na tle seksualnym. Chociaż nie wszystkie takie sytuacje są szeroko nagłaśniane, ich lista jest bardzo długa i nie wydaje się, żeby jakiekolwiek masowe wydarzenie było całkowicie bezpieczne. W tym roku brytyjska Press Association zleciła badanie, którego celem było zmierzenie rozmiarów zjawiska przemocy seksualnej na festiwalach muzycznych w Zjednoczonym Królestwie. Wyniki ankiety, na którą odpowiedziało prawie 1200 osób, są zatrważające: co piąta osoba doświadczyła niechcianego kontaktu seksualnego podczas pobytu na festiwalu. Co więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę młode kobiety (poniżej 40 roku życia), liczba ta wzrasta aż do 43%. Żeby było jasne, młodzi mężczyźni również nie są całkowicie bezpieczni: co piąty z nich padł ofiarą molestowania. Najczęściej występującymi formami napastowania są nachalny taniec i ataki słowne. Za ponad dwie trzecie przypadków przemocy seksualnej odpowiadają osoby nieznane ofiarom. Co ciekawe, badanie stwierdza różnice pomiędzy płciami, jeśli chodzi o okoliczności zdarzeń i ich następstwa. Po pierwsze, dwukrotnie więcej kobiet niż mężczyzn doświadczyło niechcianego kontaktu seksualnego, kiedy były nieprzytomne lub w trakcie snu (kobiety: 4%, mężczyźni: 2%). Po drugie, zdecydowanie większy odsetek mężczyzn zgłosił napaść obsłudze imprezy – aż co piąty w porównaniu z jedynie jedną kobietą na sto. Analizując te informacje w kontekście społecznym, nie sposób zignorować potencjalnego wpływu kultury wstydu na takie, a nie inne wyniki badań. #Rejwolucja róż czytaj także Niestety, próżno szukać podobnych analiz na naszym podwórku. Trzeba przyznać, że oprócz znanych od lat kampanii dotyczących skoków do wody na główkę czy jazdy pod wpływem alkoholu, pojawiają się też od jakiegoś czasu kampanie dotyczące zdrowia seksualnego, w szczególności wirusa HIV oraz innych chorób przenoszonych drogą płciową. Niemniej jednak, pomimo rosnącej popularności festiwali, nie poświęca się im zbyt wiele uwagi w tym kontekście. Co więcej, masowe imprezy muzyczne to miejsca bardzo specyficzne, nieprzypominające jakichkolwiek innych okoliczności spędzania wolnego czasu i dlatego właśnie zasługują na specjalną uwagę. Z tą właśnie myślą przewodnią, jak też pod wpływem zagranicznych doniesień prasowych, postanowiłam zbadać, jak wygląda sytuacja z substancjami odurzającymi i seksem na festiwalach wśród młodych kobiet w Polsce. Narkotyki Prawie wszystkie badane kobiety używają w trakcie wydarzenia legalnych lub nielegalnych substancji psychoaktywnych. Czy to problem? Niekoniecznie. Co natomiast istotne, co piąta kobieta (spośród pijących alkohol), pije do momentu, kiedy jest pijana (16%) lub urywa jej się film (5%), co może zwiększać prawdopodobieństwo doświadczenia przemocy seksualnej. Proszę mnie nie linczować. Nie mówię, że mają nie pić, że to alkohol jest winny lub cokolwiek w podobnym tonie, nie. Mówię jedynie, że ta niemal jedna piąta kobiet i dziewczyn może być szczególnie narażona na atak tych, dla których bycie pod wpływem alkoholu to proszenie się o gwałt. I że trzeba to wziąć pod uwagę przy planowaniu imprez, ich ochrony i innych serwisów zapewniających bezpieczeństwo. Pięć rzeczy, które trzeba wiedzieć o narkotykach w Europie czytaj także Z punktu widzenia redukcji szkód, najbardziej interesujące są dwie inne substancje: amfetamina i MDMA. Jeśli jako punkt odniesienia weźmiemy wszystkie osoby deklarujące używanie tych substancji na festiwalach, odpowiednio 20% i 7% respondentek zdeklarowało ich używanie w bardzo dużych ilościach (w przypadku amfetaminy prawie zupełny brak snu przez czas trwania festiwalu, w przypadku MDMA złe samopoczucie fizyczne i psychiczne, chęć, aby substancja przestała już działać). Używanie dużych ilości tych substancji, jak również mieszanie różnych środków (będące doświadczeniem dwóch trzecich festiwalowiczek) mogą stanowić poważne niebezpieczeństwo dla zdrowia. Jest to niewątpliwie wyzwaniem nie tylko dla medyków, ale i festiwalowych serwisów redukcji szkód, które powinny zarówno prowadzić prewencję przedawkowań, jak i zapewniać opiekę, kiedy jest potrzebna. Jeśli jesteśmy już przy redukcji szkód i dawkowaniu, to zgodnie ze złotą zasadą „know your source, know your substance”, czy bardziej swojsko „wiem, co ćpiem”, warto wspomnieć o źródle zaopatrzenia i wiedzy na temat posiadanej substancji. Ponad połowa respondentek kupuje towar w miejscu zamieszkania (czy to u swojego stałego dilera czy poprzez przyjaciół) i transportuje swoje zaopatrzenie na teren imprezy. Na terenie festiwalu najczęstsze jest pozyskiwanie substancji jako prezentu od przyjaciół. Transakcje z nieznanymi dilerami są szczęśliwie rzadkością. Co szczególnie interesujące, ponad 80% respondentek deklaruje, że zawsze lub często jest pewna, że „że substancja, której używa jest rzeczywiście tą, której oczekuje i chce użyć”. Jednocześnie, siedem na dziesięć nigdy nie testuje swoich substancji. Wygląda na to, że zaufanie do dilerów i znajomych, co do zawartości samary jest bardzo duże. Chciałoby się powiedzieć, że aż za duże. PiS zmienia prawo narkotykowe: Palisz mocarza? Jesteś przestępcą czytaj także Kolejna złota zasada imprezowego bezpieczeństwa? Zadbać o obecność kogoś trzeźwego do ogarniania ekipy. Jak wygląda w praktyce? Słabo. Ponad połowa festiwalowiczek w ogóle lub jedynie rzadko zaprząta sobie głowę obecnością tripsittera. Z drugiej jednak strony, co trzecia robi to zawsze lub często. Z powyższych danych wyłania się dość wyraźny podział na większość podążającą za mottem YOLO i zdecydowaną mniejszość zachowującą wszelkie możliwe środki ostrożności. Potwierdza się to również, kiedy weźmiemy pod uwagę relacje pomiędzy używaniem a minimalizowaniem ryzyka: im większych ilości substancji respondentki używają w czasie festiwalu, tym gorzej oceniają swoją wiedzę na temat substancji i tym rzadziej testują swoje narkotyki i troszczą się o obecność tripsittera. Wydaje się, że całkiem pokaźna grupa imprezowiczek nie bardzo ma pojęcie o podstawowych zasadach redukcji szkód, co oznacza, że organizacje takie jak Społeczna Inicjatywa Narkopolityki mają jeszcze dużo pracy. Seks Z telewizyjnych doniesień można zazwyczaj wywnioskować, że letnie festiwale muzyczne to siedlisko zła i wylęgarnia moralnie wątpliwej młodzieży. Sodoma i Gomora. Alkohol, narkotyki, błoto i seks. A jak to wygląda naprawdę? Okazuje się, że połowa festiwalowiczek (z których ponad 60% jest w stałym związku, a co trzecia jest singielką) nigdy nie ma kontaktów seksualnych na festiwalach, czy to będąc w stanie trzeźwym, czy też nie do końca. Co piąta miewa je rzadko. Wygląda na to, że masowe imprezy nie stanowią jednak wymarzonych okoliczności do oddawania się cielesnym uciechom. Jeśli jednak takie kontakty mają miejsce, 80% respondentek miewa je ze swoim głównym partnerem. I ponownie, nie ma znaczenia, czy mówimy o seksie na trzeźwo czy pod wpływem. Jedyną rzeczą, która nas łączyła, był brak pieniędzy i wspólni znajomi czytaj także Jeśli chodzi o tak zwane „ryzykowne zachowania seksualne” (np. seks za rozmaite korzyści, seks z osobą używającą narkotyków iniekcyjnie, seks analny), z badań wynika, że są one marginalne. Jedyny wyjątek – i bardzo niepokojący – to seks bez zabezpieczenia. Wśród respondentek niebędących aktualnie w stałym związku możemy zaobserwować spolaryzowanie odpowiedzi – co trzecia zawsze używa prezerwatywy, ale niemal tyle samo (32%) nie robi tego nigdy. Jest to kolejna ważna informacja dla pracowników serwisów redukcji szkód i organizacji zajmujących się edukacją seksualną. Co ciekawe, działania podejmowane w celu redukowania szkód związanych z używaniem substancji psychoaktywnych mają związek z tymi mającymi na celu obniżenie ryzyka w seksie. Zarówno częstsze testowanie substancji jak i częstsza troska o obecność trzeźwego opiekuna sprzyjają częstszemu używaniu lubrykantów i kondomów. Jest jednak też związek po drugiej stronie – wraz z ilością spożywanych narkotyków wzrasta częstotliwość podejmowania ryzykownych zachowań seksualnych (choć relacja jest stosunkowo słaba). Kocham, ale sprawdzam! Przetestujcie sobie dragi czytaj także Interesująco prezentuje się ranking substancji zwiększających przyjemność seksualną. Zdecydowanym faworytem są tu substancje o działaniu euforycznym, jak na przykład MDMA (37%). Za nimi plasuje się marihuana i jej pochodne (27%), a następnie alkohol z 15%. Co dziesiąta respondentka postawiła w pierwszej kolejności na substancje stymulujące, jak amfetamina czy kokaina lub psychodeliki, jak LSD czy grzyby (odpowiednio 9% i 11%). Kiedy weźmiemy pod uwagę substancje, pod wpływem których festiwalowiczki doświadczyły konsensualnych kontaktów seksualnych alkohol deklasuje konkurentów osiągając wynik 32%. Niewiele dalej lądują substancje euforyczne (25%) i marihuana (22%). Badanie dotyczyło również niechcianych kontaktów seksualnych, których zdefiniowanie pozostawiłam uczestniczkom – nie chciałam jako badaczka narzucać im żadnej definicji. Chciałam dowiedzieć się o jakichkolwiek sytuacjach, w których czuły się zagrożone, czy to nachalny taniec i ocieranie się pod sceną, czy gwałt. Szczególnie w porównaniu z danymi brytyjskimi przytoczonymi na początku tego artykułu, wyniki są dość zaskakujące: niemalże co dziewiąta zapytana kobieta deklaruje, że nie doświadczyła takiej sytuacji nigdy, ani w stanie trzeźwym, ani pod wpływem substancji psychoaktywnych. Kluczem do zagadki mogą być tu potencjalne różnice w definiowaniu napaści seksualnej. Faktycznie, chociaż wiele respondentek jako przykłady takiej napaści podawało łapanie za pośladki czy piersi, a także ataki werbalne, zdarzały się również takie, które „rzucanie się do całowania” taktowały jedynie jako „naruszenie strefy komfortu”. Spośród kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej na festiwalach w stanie nietrzeźwym, 60% było pod wpływem alkoholu. Rock’n’roll Zastanawiające, a zarazem zasmucające były czasami kontakty z organizatorami festiwalów. W celu rozpowszechnienia ankiety napisałam wiadomości (email lub na portalach społecznościowych) do około trzydziestu organizatorów imprez w Polsce. Kilka z największych festiwali zignorowało moje kilkukrotne prośby, nie zadając sobie nawet trudu odpisania „nie”. Przypomina to trochę odmowę przyjęcia na swoje imprezy organizacji redukcji szkód, argumentując to „brakiem narkotyków na festiwalu”. Narkotykowy HIT tego lata prosto z Barcelony: Nie spier… imprezy czytaj także Chciałabym w tym miejscu zaapelować do organizatorów plenerowych imprez muzycznych w Polsce: to się dzieje. Zarówno legalne jak i nielegalne substancje psychoaktywne były, są i będą nieodłączną częścią waszych wydarzeń. Seks również, w tym ten niechciany. Dajcie spokój z zaklinaniem rzeczywistości, to nie koncert życzeń. Pozwólcie robić badania, nie chowajcie głów w piasek. Tylko kiedy będziemy wiedzieć, jakie są problemy, będzie można poświęcić im uwagę i zacząć szukać rozwiązań. Dajcie dojść do głosu osobom, które mają różne doświadczenia z waszych imprez. To dla nich je robicie. *** Badanie zostało przeprowadzone w lecie 2017. Na fanpage’ach największych festiwali (o ile dodawanie postów nie było zablokowane lub organizatorzy festiwalu dali mi taką możliwość) zamieściłam ankietę zawierającą 53 pytania na temat używania substancji, doświadczeń i zachowań seksualnych oraz informacji demograficznych. Odpowiedziało 478 osób.
Psyche i Eros. Luna McNamara. Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek. Wydawnictwo Muza. Data premiery: 08.11.2023. Liczba stron: 416. Reinterpretacja znanego i lubianego mitu. Bóg pożądania zostaje przeklęty i zakochuje się w żywiołowej młodej śmiertelniczce. Jeśli jednak spojrzy ona w jego twarz, klątwa rozdzieli ich na wieki. W moim małym mieście wszyscy wiedzieli, że on handluje narkotykami. Do dzisiaj nie rozumiem, o czym rozmawialiśmy podczas spotkań, ale pamiętam jego urzekające niebieskie oczy. W tamtym nastoletnim czasie uzależniłam się nie tylko od tego intensywnego koloru. Nałogowo pochłaniałam książki, czytając do późnych godzin nocnych lub wczesnych rannych; wyzwalałam chmury endorfin podczas sportowych rywalizacji w różnych dziedzinach i godzinami rozwiązywałam zadania chemiczne. Związek z dealerem trwał krótko, ale jednemu nałogowi jestem wierna do dziś. – Przeprowadzam eksperyment mający na celu ustalenie, czy na wysłany przeze mnie sygnał dobra – uśmiech lub coś w tym rodzaju – otrzymam odpowiedź. (…) – Gabrielo, sekundę. Tu jest pewna kwestia do rozstrzygnięcia. Czy mi się zdaje, czy ty też zakładasz z góry, że jesteś człowiekiem dobrym bez zastrzeżeń? (…) – Tak. Jestem człowiekiem, który musi być dobry. Bez żadnych okoliczności łagodzących.* *Małgorzata Musierowicz: „Kwiat Kalafiora” (dalsza część tej historii to założenie grupy dyskusyjnej Eksperymentalny Sygnał Dobra, wielogodzinne spotkania, w końcu donos sąsiadki, która zza ściany przysłuchiwała się spotkaniom tejże grupy i słysząc ciągle skrót LSD doniosła, że młodzież handluje narkotykami) Najlepszy narkotyk na świecie Możesz go nazwać Eksperymentalnym Sygnałem Dobra, albo po prostu hojnym sercem. Uzależnia nie tylko jego branie i przyjmowanie – równie silnie potrzebujesz dzielić się każdą ilością, jaką otrzymujesz. Rozprzestrzenia się szybciej niż jakakolwiek choroba i zaraza. Działa na każdego całkiem podobnie: robi ci się ciepło, miękko, w oczach czasami pojawiają się łzy. Oddziałuje na myśli, emocje i zachowania, co widać w odległości między biorącymi zmniejszającej się w tempie geometrycznym. Ręce lgną do przytulenia, mięśnie twarzy układają się w uśmiech. Nie zbadano dotychczas odwrotnych objawów w reakcji na ten narkotyk. Z ciekawostek: jest całkowicie legalny i wcale nie rujnuje finansowo. Porady praktyczne: skąd go wziąć, od kogo i gdzie najłatwiej go zdobyć Najszybciej możesz otrzymać narkotyk dobroci samemu się nim dzieląc: dając komuś prezent bez okazji, dzwoniąc do zapomnianego przyjaciela z życzeniem miłego dnia, podając komuś rękę gdy ma trudność z wejściem do tramwaju. Innym sposobem jest powiedzenie komuś o swojej słabości lub przeżywanym problemie, połączone z prośbą o pomoc. Z moich obserwacji wynika, że wtedy szybko ktoś poratuje cię narkotykiem. Nasz bohater bardzo popularny jest na spotkaniach ludzi zgromadzonych w jednym, szlachetnym celu, gdzie ktoś od kogoś zależy, a ktoś inny ma czym się podzielić: kawałkiem podłogi, wodą, kanapką, numerem telefonu czy ciepłym swetrem. Fenomen jego zażywania polega na tym, że nie możesz nigdy przestać, a im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz. Jak się wciągniesz, rozpoznam cię po oczach: każdy uzależniony od dobroci ma oczy pełne Nieba! *wpis inspirowany opowieściami Piotra o dostrzeżonych gestach dobra podczas ŚDM – kiedy pewien pan, przygarniając ponad dziesięciu pielgrzymów i nie mogąc szykować im śniadań zostawił im w sklepie pieniądze, z gotowością do dopłacenia gdy ich zabraknie na jedzenie. Kiedy spontanicznie pielgrzymi bili brawo policjantom, dziękując im za wspaniałą służbę podczas wydarzeń. Kiedy w końcu podczas dziesięciokilometrowej pieszej drogi na Campus Misericordiae krakowianie wychodzili z domów i dzielili się tym, co mieli: wodą z węża, chlebem, ciastem, toaletą w domu. Więc niech już nikt nie mówi, że nie ma dobrych ludzi! Monika Nazywam się Monika (Styga) Chochla, a moje drugie imię to pozytywność i zaangażowanie. To pierwsze, bo mój radar wrodzonego optymizmu jest wyczulony na każdy przebłysk dający nadzieję. To drugie, bo od zawsze wkładam całe serce w to, co robię. Marzę, by po przeczytaniu każdego posta na „Chce mi się!” rodziła się w tobie nadzieja i energia, by wstać i chcieć. By ci się bardziej chciało kochać, zmieniać, pracować, uśmiechać się, znosić trudy, cieszyć się, dzielić sobą. By ci się bardziej chciało żyć! Poprzedni Jak to się stało, że jedno spojrzenie otworzyło zdroje na pustyni? Następny Kilka kawałków papieru i długopis, które złożyły się na marzenia Ja widzę to jednak inaczej. Tylko na to popatrzcie. Mamy tabuny ekstrawertyków, radosnych ludzi na parkiecie klubowym, odurzonych alkoholem i innymi wspomagaczami. Mamy tam odważnie tańczące dziewczyny i podrywających je facetów. Wśród takich ludzi funkcjonuje wręcz anegdota: „Tak, można się bawić bez alkoholu. Historia narkotyków zaczęła się tysiące lat temu, a ludzkość od niepamiętnych czasów stosowała np. halucynogenne grzyby, które czyniły magiczne rytuały bardziej niezwykłymi. Rozwój chemii sprawił, że narkomani mają do dyspozycji potężny arsenał śmierci. Heroina, crack, amfetamina, metamfetamina, kokaina, ecstasy, Molly, hexen… które narkotyki są najmocniejsze i najbardziej uzależniające? Niektóre potrafią zmienić ludzi w zombie lub zabić nawet przed zażyciem. Najstraszniejsze narkotyki – fentanyl Morfina przy fentanylu to dziewczynka z zapałkami przy miotaczu ognia. Jest od niej sto razy silniejszy, a do tego uzależnia szybciej niż heroina. Dodaje się go również jako składnik do dopalaczy, chociaż jest również dostępny na receptę jako legalne lekarstwo. Zażywany jest dożylnie i doustnie w postaci tabletek (a nawet lizaków). Niektórzy aplikują sobie go w formie inhalacji, ponieważ temperatura parowania wynosi jedynie 40 stopni Celsjusza. Objawy zażycia fentanylu, to omamy czuciowe, halucynacje, zanik lęku, odmienne stany świadomości i sen na jawie. Jak podaje „Focus”, fentanyl wprowadzono na rynek medyczny w latach 60. i zażywali go chorzy na raka, którym nie pomagały nawet najsilniejsze środki przeciwbólowe. Obecnie jako narkotyk zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Jedynie w 2014 roku w USA zabił 47 tysięcy osób. Jego ofiarą padł nawet Prince. Podobno fentanylu używa rosyjski Specnaz do obezwładniania porywaczy i prawdopodobnie został zastosowany podczas zamachu terrorystycznego w Dubrowce. Zginęło wówczas ponad 100 zakladników. Flakka i ludzie-zombie Flakka to środek określany jako narkotyk zombie lub „żwir”. Jest to substancja alfa-PVP powodująca silne działanie stymulujące. Po zażyciu człowiek zamienia się w bestię rodem z serialu „The Walking Dead” lub filmu „World War Z” – nie czuje bólu, jest agresywny, dysponuje wręcz nadludzką siłą, nie musi nawet spać. Klinika Uzależnień Oaza Medica informuje, że flakka osłabia motorykę mięśni, a człowiek zaczyna się poruszać wolniej i w pokrzywiony sposób jak zombie z horrorów. Gdy środek przestaje działać, pojawia się silna depresja, która zmusza do zażycia kolejnej dawki Duże dawki powodują również halucynacje, a jeśli łączy się ten środek z psychostymulantami, powoduje działania kardio- i neurotoksyczne i powikłania wielonarządowe. Taką „śmierć” może w USA kupić już nawet za 5 dolarów. Służby z całego świata ostrzegają przed tym narkotykiem i opisują makabryczne przypadki, jak skończyli narkomani po jego zażyciu. ”New York Post” w 2015 roku napisał o mężczyźnie, który po tym narkotyku myślał, że jest bogiem Thorem i biegał nago po mieście, a nawet uprawiał seks z drzewem. Innym razem, na Florydzie mężczyzna odurzony flakką skonsumował twarz bezdomnego. Nie dało się go powstrzymać, więc został zastrzelony przez policję. Flakka zbiera śmiertelne żniwo także w Polsce. W 2018 roku w Świnoujściu mężczyzna po zażyciu tego środka atakował samochody. Zmarł po zatrzymaniu przez policję. To nie do opisania. Nadludzka siła i brak poczucia winy. Takie rzeczy zdarzają się w filmach lub komiksach – jeden ze świadków opisuje horror w Świnoujściu. ( Krokodyl z Rosji – potworny narkotyk Rosyjski krokodyl (ruska hera, maładiec, dezomorfina, zombie heroina) to prawdziwy potwór wśród narkotyków, a raczej po prostu zabójcza trucizna, która sprawia, że ludzkie ciało odpada od kości. To zabójcza pochodna morfiny, chociaż zazwyczaj narkotyk zanieczyszczony jest benzyną, kwasem solnym, fosforem, jodem, benzyną i rozcieńczalnikami. Ruska hera otrzymywana jest domowym sposobem z lekarstw dostępnych bez recepty zawierających kodeinę, przy użyciu jodyny, benzyny lub czerwonego fosforu pochodzącego z zapałek. Po zmieszaniu składników otrzymujemy substancję, która bez dalszego procesu oczyszczania, jest toksyczna lub wręcz żrąca, czyli właśnie tzw. „krokodyla” – ostrzega Krajowe Biuro Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii. Uzależnienie od krokodyla następuje po pierwszym zażyciu, które oznacza wyrok śmierci. Dlaczego mówi się na niego „narkotyk zombie”? Najpóźniej po 2-3 latach zażywania osoba uzależniona umiera, ale wcześniej jego ciało zaczyna czernieć i cuchnąć, a w miejscach wkłucia skóra robi się zielona. Do tego silne kwasy niszczą żyły, a na ciele pojawiają się zmiany przypominające skórę krokodyla. Pojawiają się niegojące otwarte rany, zostaje uszkodzony mózg. Do tego dochodzą zapalenie kości i gangrena. Jedynym ratunkiem przez całkowitym zamienieniem się w „żywego trupa” może być amputacja wyniszczonych kończyn. Krokodyl jest tani, łatwo dostępny i 10 razy silniejszy od morfiny. Dilerzy narkotyków oszukują swoich klientów, często sprzedając im krokodyla zamiast heroiny, a tym samym od razu uzależniając od swoich usług. Szacuje się, że krokodyl zabija nawet milion Rosjan rocznie. Szara śmierć Szara śmierć, to nowy narkotyk na rynku, który ze względu na swój wygląd określany także jako „beton”. Jest tak toksyczny, że może zabić nawet przez zażyciem. Nie wolno go dotykać, bo przeniesienie do oczu lub ust może wywołać śmiertelne zatrucie. Narkotyk „szara śmierć” jest ok. 10 razy silniejszy od morfiny, a składem przypomina nieco nazistowski speedball D-IX, bo zawiera takie środki jak fentanyl, pochodne fentanylu i heroina. W USA pojawił się w 2017 roku i od tamtej pory zabił kilkadziesiąt osób. Jest aplikowany przez wkłucie, palony lub wciągany jak kokaina, chociaż niektórzy po prostu go zjadają. D-IX Adolf Hitler był narkomanem zawstydzającym bohaterów „Breaking Bad”. Żołnierze Wermachtu również zażywali najstraszniejsze narkotyki, by zamienić się w maszyny do zabijania. Gdy Perivitin i czekolada z narkotykami ( „Panzerschocholade” (pancerna czekolada) nie wystarczały, armia dała im narkotyk D-IX, w którego składzie znajdowały się metamfetamina, Pervitin, kokaina i morfina. Narkotyk zwiększał możliwości bojowe, wzmagając odporność na ból, stres i zmęczenie. Czynił jednak w organizmach żołnierzy prawdziwy Blitzkrieg. Źródło zdjęcia: Facebook/War History OnlinePervitin Skład D-IX opracował farmaceutyk Gerhard Orzechowski i miała być kolejna Wunderwaffen. Poczatkowo żołnierze dostawali go w postaci gumy do żucia, a testowano go na załogach miniaturowych łodzi podwodnych, wysyłając naćpanych śmiałków na samobójcze misje. Specyfik D-IX testowano także na więźniach obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, wysyłając ich na mordercze 100-kilometrowe marsze bez odpoczynku. Narkotyk powodował oczywiście skutki uboczne. Żołnierze narzekali na miękkie kolana i drżące dłonie, otępienie, byli coraz bardziej zmęczeni, dochodziło do stopniowego obezwładniania centralnego układu nerwowego. Skopolamina – oddech diabła i serum prawdy Skopolamina to jeden z najgroźniejszych narkotyków na świecie, który jest w stanie wyłączyć u człowieka wolną wolę. To dlatego jest określany jako serum prawdy. Podaje się go w postaci proszku i obezwładnia w kilka sekund. Skopolamina jest stosowana jako „pigułka gwałtu”. ostrzega, że ten środek można go zaaplikować np. podając nasączoną nim wizytówkę lub dosypać do drinka, a po chwili oddamy komuś oszczędności życia i wyjawimy wszystkie swoje sekrety. Skopolamina nazywana jest także Burundanga. Otrzymuje się ją z roślin psiankowatych, np. z bielubia dziędzierzawy z Meksyku. Środek nie ma smaku i zapachu, a w dużych dawkach powoduje elimację wspomnień. Jednak już 10 miligramów może zabić lub wprowadzić w śpiączkę. Około 0,33 miligramów to dawka, którą jest w stanie człowiek udźwignąć bez uszczerbku na zdrowiu, z kolei 10 miligramów wystarczyłoby, żeby kogoś wprowadzić w śpiączkę lub spowodować zatrzymanie akcji serca. W małych dawkach poprzez działanie na ośrodkowy układ nerwowy powoduje przede wszystkim uspokojenie, senność bądź otępienie, Stosowana przed zabiegami operacyjnymi, żeby zmniejszyć szanse na wystąpienie arytmii serca pod narkozą – podaje Czy serum prawdy działa? Mówi się, że skopolaminę stosowali naziści podczas przesłuchań. Pewne jest natomiast, że NASA uzywała kiedyś skopolaminy tworząc substancję o nazwie SCOP-dex, by złagodzić objawy choroby lokomocyjnej. Minimalne dawki są także stosowane w badaniach Alzhaimera. Himalajski miód – zabójczy afrodyzjak spod Mount Everestu Himalajski miód („miód szaleństwa”), chociaż nazwę ma niewinną, to jeden z najsilniejszych narkotyków na świecie, a jego cena również zwala z nóg. Jest zabójczo halucynogenny, a produkują go pszczoły we wschodniej Turcji, na obszarze Nepalu, Japonii, Brazylii oraz w niektórych częściach Ameryki Północnej. Podobno odurzano się nim już 400 lat gdy wojska greckie napadły na Persję. Źródło zdjęcia: YouTube/Raphael TrezaHimalajski halucynogenny miód – trzeba wiele zaryzykować, by zdobyć ten narkotyk Himalajski miód, w którego składzie znajduje się związek chemiczny grajanotoksyna, to również silny afrodyzjak oraz cudowny lek na potencję. Wystarczy mniej niż łyżeczka, a miód zapewnia totalny odlot. Cena też jest odlotowa, bo za kilogram tego specyfiku trzeba zapłacić 1200 złotych. To najstraszniejsze narkotyki także ze względu na sposób ich pozyskania. W Nepalu można go zdobyć jedynie w ulach pszczół skalistych na stromych zboczach i wiele osób ryzykuje dla niego życie. Dla niektórych społeczności jest głównym źródłem utrzymania. Dhan, podobnie jak inni himalajscy „łowcy miodu”, używa do tego jedynie prostej drabiny sznurowej z bambusa. Aby dotrzeć do gniazda po jej chwiejnej konstrukcji, wspiąć się trzeba nierzadko ponad 100 metrów w górę. Wszystko to wśród atakujących pszczół i w chmurze dymu z tlącej się trawy, pomocnej w zdezorientowaniu owadów – TVN24 opisuje sposób zdobywania „szalonego miodu” Źródło zdjęcia: Pervitin: Facebook/War History OnlineHallucinogen-Honey: YouTube/Raphael TrezaNarkotyki: Pixabay/sammisreachers cmt6iz.